poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Barbara Hoff - modą walczyła z komuną

Dzisiaj serwuje Wam powrót do historii. Chciałabym przypomnieć Wam sylwetkę Barbary Hoff i historię jej Hofflandu.


Barbara Hoff pochodzi z Katowic. Studiowała historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po otrzymaniu dyplomu na UJ-cie, chciała złożyć papiery na łódzką filmówkę, ale spóźniła się dwa dni. Postanowiła przeczekać rok w i w międzyczasie trafiła do redakcji tygodnika "Przekrój". Współpracę z pismem rozpoczęła w 1954 roku i kontynuowała aż do 2002 roku. Miała tam swoją rubrykę "Moda", w której publikowała felietony oraz swoje projekty. 

Pisanie o modzie szybko przestało wystarczać Barbarze Hoff. Chciała mieć realny wpływ na to, co noszą Polacy. Zaczęła projektować, choć, jak powtarzała, miała igłowstręt, a od krawiectwa zawsze trzymała się z daleka. Jej pierwszym projektem opublikowanym na łamach "Przekroju" były trumniaki. Tak ochrzczono zaprojektowane przez nią baleriny. Przy ich tworzeniu inspirowała się modą zachodnią. Popularne wtedy za granicą były płaskie pantofelki. Hoff chciała je przeszczepić na grunt polski. Z białych tenisówek wycięła środkową część i obszyła ją tasiemką. Następnie buty pomalowała tuszem do rynków technicznych. I tak  w naszym kraju zadebiutowały czarne baleriny. 
Pojedyncze projekty nie zadowalały jednak Barbary Hoff. Chciała ubierać całą Polskę. Traktowała to jako misję. Zarówno pisanie, jak i projektowanie było jej sposobem na walkę z komuną. Wpuszczała do Polski świeży powiew zachodu. Aby móc realizować misję na wielką skalę, zdecydowała się podjąć współpracę z fabryką odzieżową i projektować ubrania dla wszystkich Polaków. Padło na fabrykę Cora. Hoff działała pod marką Hoffland. Była to prawdziwa misja, bo Barbara Hoff przez 13 lat swojej działalności nie otrzymywała wynagrodzenia. Żyła z pensji otrzymywanej z "Przekroju". Dopiero z czasem otrzymała pół etatu w Domach Towarowych Centrum, gdzie sprzedawała swoje kolekcje.

Jej projekty schodziły jak świeże bułeczki. Klientki wybijały szyby, by dostać się do sklepu, a ekspedientki nie mogły opanować tłumu, napierających na lady chętnych. W Domach Towarowych Centrum Hoff miała cztery stoiska. Często korzystała ze znajdującej się na górze sklepu przychodni. Pękające od naporu chętnych szklane drzwi do Centrum raniły klientów. Niektórych wynoszono na noszach, innych opatrywano na miejscu. Wraz z kolejnymi projektami i nowymi dostawami do sklepów, porządku pilnowała milicja. 

Nikt nie przypuszczał, że zainteresowanie modą w Polsce może być aż tak duże. Hoff produkowała do Hofflandu ponad 200 modeli rocznie. Każdy w kilku kolorach i różnych materiałach. Ubrania jej autorstwa miały być modne, dobre i tanie. I takie były. Projektowała je aż do 2007 roku, kiedy Domy Towarowe zakończyły z nią współpracę. Już po upadku komunizmu, sprzedaż ubrań marki Hoffland nieco przygasła. Polskę zaczęły zalewać ubrania z Turcji i to w ich stronę zwrócili się Polacy. Barbara Hoff z trudem odnajdywała się w nowej rzeczywistości. Dzisiaj, zaprojektowane przez nią kolekcje można oglądać w Muzeum Narodowym.  

Barbara Hoff, oprócz projektowania i pracy dla "Przekroju", współpracowała również z tygodnikiem "Szpilki" oraz miesięcznikiem "Kobieta i Styl" . Przygotowywała felietony na temat mody dla radia i telewizji, pisała także teksty dla kabaretu "Pod Egidą". Jest autorką książki "Cierpienia starej Werterowej", kostiumów do filmów "Przekładaniec" Andrzeja Wajdy oraz "Gra" Jerzego Kawalerowicza. Projektowała stroje m.in. dla Haliny Frąckowiak.

W 1958 roku poślubiła Leopolda Tyrmanda. Małżonkowie początkowo mieszkali w Krakowie, potem przeprowadzili się do Warszawy na ul. Dobrą. Rozwiedli się, gdy Tyrmand był na emigracji w USA. Obecnie mężem Barbary Hoff jest fotograf Robert Kulesza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz