Już od dawna obiecałam Wam post o mojej biżuterii, choć zapowiadałam, że nie będzie zbyt ciekawy, bo mam jej niewiele. Na co dzień rzadko noszę biżuterię, a moje uszy już od bardzo dawna odpoczywają od kolczyków, a szyja od naszyjników. Tych ostatnich mam zresztą najmniej.
W mojej szkatułce znajdują z jednej strony klasyki, jak widać na przykład na zdjęciu obok, małe perełki z Apartu, które świetnie sprawdzają się w awaryjnych sytuacjach i zawsze do wszystkiego pasują, a dzięki temu, że są małe, nie rzucają się zbytnio w oczy. Z drugiej strony lubię mieć rzeczy, które sprawdzają się na co dzień i są mniej formalne. Z tych ostatnich najchętniej noszę ostatnio dwie bransoletki.

Druga, moja najukochańsza i najpiękniejsza, to prezent od mojej przyjaciółki, która tworzy wspaniałe projekty pod marką Duty Free. W moje ręce trafiła bransoletka wykonana z guzików. Sam pomysł już był dla mnie strzałem w dziesiątkę, a uwierzcie mi, nie ma osoby, która nie chciałaby jej obejrzeć z bliska i sprawdzić, czy guziki to naprawdę guziki. Lubię ją też dlatego, że pasuje niemal do wszystkiego, a jak wiecie, jestem miłośniczką rzeczy "ready to wear". Projekty Duty Free, w tym także bransoletki z guzików, możecie nabyć tutaj.
Ja jestem szczęśliwą posiadaczką także bransoletki-sznurka z czaszką, ale ją trzymam na specjalne, imprezowe okazje :) Mam już na oku kilka innych bransoletek, które chcę kupić, ale pochwalę Wam się nimi jak już do mnie trafią. Póki co mam etap na bransoletki, co będzie dalej, zobaczymy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz